Christophe Guilluy, Wywłaszczeni (Les dépossédés. L'instinct de survie des classes populaires, Wydawnictwo Flammarion, Paryż, 2022)
Po utracie swoje statusu ekonomiczno-społecznego, klasy ludowe i średnie zostały również wywłaszczone ze swego statusu kulturowego, który jeszcze wczoraj był punktem odniesienia zarówno dla elit jak i nowo przybyłych mieszkańców kraju. Tracąc ten status, ludzie zwyczajni (niezależnie od ich pochodzenia) widzą zagrożenie dla swej kulturowej egzystencji zarówno ze strony wyższych sfer jak i społecznych dołów. (Christophe Guilluy, „Wywłaszczeni”)
„Wywłaszczeni” to kolejna, m.in. po „Francji peryferyjnej” (La France périphérique Comment on a sacrifié les classes populaires) czy „Zmierzchu wysokiej Francji” (Le Crépuscule de la France d’en Haut), książka francuskiego geografa społecznego Christophe'a Guilluy.
Wiodącą tezą książki jest to, że większość francuskiego społeczeństwa tj. klasy ludowe i średnia zostały w ciągu ostatnich kilku dekad „wywłaszczone” (proces ten zaczął się w latach 80’ wraz z nadejściem hegemonii neoliberalizmu). Nie chodzi jednak wyłącznie o kwestie ekonomiczne, lecz również o utratę statusu społecznego czy wręcz o wymiar egzystencjalny.
Wywłaszczenie to związane jest m.in. z brakiem reprezentacji politycznej i kulturowej większości społeczeństwa przez francuskie (ale też szerzej zachodnie, o czym wspomina Guilluy) elity, które zamknięte w wielkomiejskich cytadelach odseparowały się od nie tylko ekonomicznie i społecznie od reszty społeczeństwa, ale również geograficznie, politycznie i kulturowo.
Dominująca kultura, którą zarządzają najwyżej postawieni w hierarchii społecznej w żaden sposób nie opisuje i nie oddaje rzeczywistości większości społeczeństwa. Co więcej same klasy ludowe są dziś opisywane głównie terytorialnie, niemalże administracyjnie, znika natomiast perspektywa nie tylko ich kultury ale i codziennego bytu. Guilluy twierdzi, że nie przypadkowo ruch Żółtych Kamizelek czerpał swoją siłę z prowincji a nie z Paryża czy Lyonu. Według francuskiego badacza była to jedna z prób upomnienia się nie tylko o warunki materialne ale także o godność.
Guilluy zawdzięcza swoją renomę między innymi dzięki temu, że przestrzegał przed procesem separacji elit od społeczeństwa i podziału na beneficjentów globalizacji żyjących w wielkich metropoliach i w większości tracących na nim mieszkańców prowincji na długo przed wybuchem protestów żółtych kamizelek. Już w 2014 we „Francji peryferyjnej” pisał: „Wypracowanie nowej geografii społecznej sprawiło, że widoczne stały się dwie Francje: „Francja peryferyjna”, wątła, ludowa i „Francja metropolii” zintegrowana z gospodarką światową (…) Naszym celem nie jest oczywiście postawienie opozycji między wielkimi miastami a innymi terytoriami, która to debata byłaby uboga i bezużyteczna (…) Chcemy jednak podkreślić pojawienie się kontrspołeczeństwa na terytoriach oddalonych od dużych metropolii” (Francja peryferyjna)
W 2017 roku pisał: „Prawda jest taka, że ten model, oparty przede wszystkim na międzynarodowym podziale pracy, tworzy znaczne bogactwo, ale nie robi nic, aby związać społeczeństwo jako całość. Rynek pracy uległ głębokiej polaryzacji i koncentruje się głównie w dużych miastach, wypierając klasę średnią. Po raz pierwszy w historii ludzie pracujący nie mieszkają już w miejscach, w których powstają miejsca pracy i bogactwo”.
W „Wywłaszczonych” Guilluy kontynuuje opis tego podziału. Rozbudowuje go z jednej strony o tytułowa kategorię, która według badacza „opisuje tych ludzi, którzy od czterdziestu lat cierpią z powodu narzuconego im modelu, neoliberalnej globalizacji”. Co więcej, pokazuje, że dzisiejsze wybuchy gniewu nie mają nic wspólnego z ruchami społecznymi XIX i XX wieku, którym chodziło o nabywanie nowych praw. Dziś buntującej się większości chodzi o zachowanie kulturowej egzystencji.
„Ten model tworzy wszędzie takie same efekty, tę samą degradację i tę samą niewidzialną społeczną przemoc. Zwykła większość społeczeństwa, oddalając się od najbardziej aktywnych obszarów zatrudnienia, od obszarów istotnych gospodarczo i kulturowo stopniowo dostrzega jak horyzont społeczny ich i ich dzieci się kurczy” (Wywłaszczeni)
Terry Cousins, Broad Arrow Hotel
Z drugiej strony Guilluy skupia się na obecnych elitach, które są tego modelu beneficjentami a które według francuskiego badacza zdezerterowały z reprezentowania społeczeństwa i zamknięte w wielkomiejskich cytadelach starają się jedynie ten system reprodukować.
„Żyjący na szczycie zamykają się w cytadelach, ale obiecują społeczeństwo otwarte. Wyjaśniają nam, że siła nabywcza zwykłych ludzi rośnie mimo tego, że ich dochody stoją w miejscu lub spadają. Twierdzą, że walczą o usługi publiczne i model społeczny szukając jednocześnie okazji do jego demontażu” (Wywłaszczeni)
Guilluy podkreśla jak ważną rolę w utrzymaniu status quo odgrywają media, które według niego służą tworzeniu medialnej nierzeczywistości, opisywaniu świata elit i nie zwracaniu uwagi na społeczeństwo jako całość.
“Wiele osób jest zaangażowanych w tworzenie tej chmury nierzeczywistości. Mgła ta jest medialna, ale ma swój wymiar polityczny, kulturowy, technokratyczny czy akademicki. W rzeczywistości wszystko, co może rozmyć, skomplikować lub zredukować społeczeństwo do masy atomów, paneli i jednostek, wszystko, co może zmienić rzeczywistość w smog, jest mile widziane” (Wywłaszczeni)
Przy całej krytyce obecnych francuskich wyższych warstw czy funkcjonującego modelu, Guilluy ewidentnie stoi na pozycjach elitystycznych. Książka ta jest raczej wyrazem sprzeciwu wobec postawy obecnych warstw rządzących. Guilluy podkreśla kluczowe znaczenie elit dla społeczeństwa i wspomina pozytywne przykłady ich współpracy po II Wojnie Światowej we Francji, kiedy to potrafiły przeprowadzić wielkie programy społeczne i gospodarcze. Podkreśla również, że także elity kulturowe potrafiły dostrzec, że to nie wokół nich kręci się społeczeństwo, ale wręcz przeciwnie, elity te muszą być kulturową reprezentacją dla tego społeczeństwa uwzględniając jego wartości.
W „Wywłaszczonych” Guilluy kontynuuje opis podziału na Francję peryferyjną i Francję dużych metropolii, krytykuje elity i opisuje ludzi zwyczajnych. Jednocześnie dodaje wątki kulturowe, wcześniej mniej obecne w jego pracach. W Polsce wciąż znany mało, choć jego nazwisko pojawiało się już w kilku polskich mediach link1 link2 link3. Na moje pytanie dotyczące analogii między Francją a Polską czy szerzej naszym regionem był raczej sceptyczny – przede wszystkim z tego względu, że nigdy Polską badawczo się nie zajmował. Podsumowując, warto czytać Guilluy’ego i czekać na jego następne prace. Dyskusje i emocje jakie wzbudza we Francji tylko tę opinię potwierdzają.